Często powtarzamy zmartwionym dzieciom, że ich problemy przy opłacaniu rachunków, zarabianiu, codziennym zmęczeniu i stresie to nic. Podczas, gdy dla tej 8-latki fakt, że została jej odebrana bransoletka przyjaźni, może być najgorszym, co mogła sobie wyobrazić. W takim momencie słyszy krótką obelgę od swoich rodziców. Tak tworzy się wsparcie w większości rodzin na świecie – przez zniewagę.
Czytaj dalej »
Bo kiedy rodzi się w ludziach zamknięcie w sobie, jeśli nie w najwcześniejszym okresie życia (oczywiście nie tylko)? Później często przeradza się to w strach przed otworzeniem się, pokazaniem, czy ujawnieniem swojej osoby i zainteresowań. Można tłumaczyć; bo to prawda, że nie zawsze przy stresie jest czas na czułość i przejęcie kimś innym, ale na tym właśnie polega wychowanie. Na wsparciu i nauce. Jedno bez drugiego jest bezużyteczne. Każdy ma zmartwienia dopasowane do swojego wieku i psychiki, więc bezsensowne jest powtarzanie, że czyjeś problemy są nieznaczące.
Wielu z was pewnie w swoim życiu usłyszało słowa podobne do: „Zamartwiasz się takimi pierdołami, a ludzie na świecie mają dużo gorzej od ciebie. Są objęci głodem i wojną domową. Ty tego nie masz, więc powinieneś się cieszyć.”
Wyobraź sobie teraz osobę zmęczoną. Nie przepracowaną, tylko zmęczoną sobą. Emocjami, problemami, ludźmi, codziennością. Mającą ochotę uciec do łóżka, choć nienawidzącą tego miejsca jak każdego innego. Nie sądzę, by przy tym, co ją spotyka, miałaby siłę interesować się tym, że jest tylko małym punktem w całym stworzeniu. Nie wydaje mi się, że obchodziłby ją głód, cierpienie i wszyscy inni. Myślę, że nie interesowałoby jej nawet to jak wielkim jest w tym momencie egoistą.
Nie potrafię znaleźć sensu w porównywaniu problemów innych ludzi do siebie. Sam często to robiłem i tu ujawnia się moja strona hipokryty.
Wiele osób śmieje się z obdarzonych „depresją” nastolatek. Prawdopodobnie przesadzają z diagnozą swoich problemów na tle psychologicznym. Być może skupienie uwagi na bólu, nie „problemach” nie jest najwłaściwszym sposobem na pomoc sobie, czy szukanie uznania wśród rówieśników. Dlaczego nikt nie pomyśli o pomocy takiej osobie? Nie wyśmiewaniem, wbijaniem do głowy krzykiem przez rodziców, nie krzywym patrzeniem. Jeśli ktoś robi wiele w poszukiwaniu atencji (tego słowa też nie lubię) w młodym wieku, to nie jest niedoświadczonym bachorem, a człowiekiem potrzebującym człowieka. To ludzkie.
Właściwie w czym jest problem? Nie dla każdego problemem jest kupienie nowego samochodu czy otworzenie firmy. Dopuśćmy więc do siebie myśl, że każdy ma inne problemy i dobiera je do siebie, nie do innych. Jeszcze gdyby je dobierał, a jak wiemy przychodzą one same. Nie mamy na to wpływu.
Wiecie w czym jest największy problem? W nas i ocenianiu innych, bez zastanowienia.
Bardzo ciekawi mnie cudza opinia, więc zapraszam do wypowiedzenia się =)
Wielu z was pewnie w swoim życiu usłyszało słowa podobne do: „Zamartwiasz się takimi pierdołami, a ludzie na świecie mają dużo gorzej od ciebie. Są objęci głodem i wojną domową. Ty tego nie masz, więc powinieneś się cieszyć.”
Wyobraź sobie teraz osobę zmęczoną. Nie przepracowaną, tylko zmęczoną sobą. Emocjami, problemami, ludźmi, codziennością. Mającą ochotę uciec do łóżka, choć nienawidzącą tego miejsca jak każdego innego. Nie sądzę, by przy tym, co ją spotyka, miałaby siłę interesować się tym, że jest tylko małym punktem w całym stworzeniu. Nie wydaje mi się, że obchodziłby ją głód, cierpienie i wszyscy inni. Myślę, że nie interesowałoby jej nawet to jak wielkim jest w tym momencie egoistą.
Nie potrafię znaleźć sensu w porównywaniu problemów innych ludzi do siebie. Sam często to robiłem i tu ujawnia się moja strona hipokryty.
Wiele osób śmieje się z obdarzonych „depresją” nastolatek. Prawdopodobnie przesadzają z diagnozą swoich problemów na tle psychologicznym. Być może skupienie uwagi na bólu, nie „problemach” nie jest najwłaściwszym sposobem na pomoc sobie, czy szukanie uznania wśród rówieśników. Dlaczego nikt nie pomyśli o pomocy takiej osobie? Nie wyśmiewaniem, wbijaniem do głowy krzykiem przez rodziców, nie krzywym patrzeniem. Jeśli ktoś robi wiele w poszukiwaniu atencji (tego słowa też nie lubię) w młodym wieku, to nie jest niedoświadczonym bachorem, a człowiekiem potrzebującym człowieka. To ludzkie.
Właściwie w czym jest problem? Nie dla każdego problemem jest kupienie nowego samochodu czy otworzenie firmy. Dopuśćmy więc do siebie myśl, że każdy ma inne problemy i dobiera je do siebie, nie do innych. Jeszcze gdyby je dobierał, a jak wiemy przychodzą one same. Nie mamy na to wpływu.
Wiecie w czym jest największy problem? W nas i ocenianiu innych, bez zastanowienia.
Bardzo ciekawi mnie cudza opinia, więc zapraszam do wypowiedzenia się =)