środa, 23 sierpnia 2017

010. Nie jesteśmy inni, wszyscy jesteśmy hipokrytami

     Nie podlega wątpliwości to, że każdy z nas się różni. Dzieli nas historia, wrażliwość, wyciągnięte doświadczenia, zainteresowania i wszystko na co mamy wpływ.

    Często jednak łączy nas wrażenie, że jesteśmy ponad wszystkimi. Nie w kwestii umiejętności a naszego stanu. Widzimy świat od jednej perspektywy i często nie porównujemy jej do innych. Wydaje nam się, że jeśli ktoś poszedł w życiu tą samą drogą co my, to nie oznacza, że musiał skończyć tak samo. Bo tak jest. Wszyscy jesteśmy inni i każdego stać na coś innego, ale nikt z nas nie jest Bogiem.

    Myślę, że wiele z nas ocenia siebie inaczej niż innych; nie jeden z nas, gdy był w podobnej sytuacji do kogoś kto skończył źle,  powtarzał sobie, że my to przetrwamy. Choć pozornie postępowaliśmy identycznie, nie określaliśmy swojego położenia tak samo.
 
    Dlatego często osoby z problemami nie zdają sobie z nich sprawy. Kogoś kto nie potrafi odczuwać z życia szczęścia nazwiemy osobą z depresją, sobie wmówimy, że przesadzamy. Bliskiego, który nas poniża nie nazwiemy potworem tak jak ludzi wokół, bo tylko my go rozumiemy - wiemy, że nie chciał.

Problem w tym, że gdy dzieje się coś złego, to nie pojedyncza, odizolowana chwila. Po prostu jest źle. I nie jesteśmy za szybą, nie widzimy wszystkiego z innej perspektywy. To wszystko pozory. Siedzimy w tym samym świecie, co każdy wkoło.
Siedzimy w tym samym bagnie, które oceniamy u kogoś innego.

     Jeśli ktoś mówi Ci, że doskonale Cię rozumie, nie krzycz mu w twarz, że jest inaczej. Nawet jeśli na prawdę tak sądzisz. Zrozum, że może mieć takie wrażenie. To, że poszedłeś w życiu bardziej skomplikowaną drogą, nie oznacza, że nie skończysz tak samo jak ktoś obok Ciebie. Nawet jeśli tak nie jest, nie oznacza to, że twój problem jest nadzwyczajny. Bo każdy problem jest do rozwiązania. I każdy problem jest problemem. 

~ Ten W Okularach
Czytaj dalej »

czwartek, 20 lipca 2017

009. O samobójstwie Chestera Benningtona



Do tego tekstu popchnęła mnie śmierć Chestera Benningtona, wokalisty zespołu Linkin Park i dyskusje, które z nią się wiązały. Nie byłem fanem.

"Jak ludzie mogą być tak słabi?
Ich bliscy nie widzą, że dzieje się z nimi coś złego?
Czy oni sami nie orientują się, że coś się dzieje?"

   Wyobraź sobie, że nie masz siły. Po prostu. Mija jeden dzień złego humoru, dwa następne,  może miesiąc. A ty nie płaczesz. Siedzisz i patrzysz w tą pustą ścianę, a wszystkie Twoje emocje Cię po prostu rozwaliły. Każdy cios nie jest dla Ciebie nowym, a kolejnym. Strach, cierpienie, żal nie są już tylko emocjami. Są czymś więcej, kimś jak codzienni towarzysze.
  Masz kontakt z bliskimi; mamą, tatą, dziadkiem, ciocią, siostrą, kuzynem, przyjacielem. Oni nie widzą. Nie chcesz, żeby widzieli.
  Przecież nie jest z Tobą tak źle, prawda? Widziałbyś, gdyby działo się coś strasznego, a to po prostu kolejny dzień. Z czasem oni wszyscy, nie tylko nie widzą Twoich problemów, ale nie widzą Ciebie. Odsuwasz się, choć chcesz, żeby przy Tobie byli. Nie masz siły już nikomu pomagać. Nie chcesz, by pomogli Tobie. "Może to po prostu minie?". W głębi wiesz, że nie.
  Nie czujesz się sobą, właściwie już nie wiesz kim jesteś. Może to właśnie ty? Nie chcesz taki być, nie chcesz być sobą. Nie chcesz.
  Może przesadzasz? Zaczynasz pracować, uczyć się, wchodzić między ludzi. Nawet się uśmiechasz! Co z tego? W środku nadal jesteś sobą. Ktoś Cię tego dnia źle potraktował. Nauczycielka? Pracodawca? Rodzic?
Nie zrobił nic nadzwyczajnego, ale to był właśnie ten moment. Moment wybuchu. Zaczynasz płakać, krzyczeć - zachowywać się jak jedno, wielkie tornado emocji.
Zauważają, zaczynają się dopytywać i mimo, że chciałabyś, żeby wiedzieli... Odpowiadasz, że Cię "poniosło".

Nie odpuszczają. Już Cię to męczy. Czy oni nie mogą dać Ci spokoju? Przecież wiesz, że jakoś dasz radę. Na pewno to wiesz?
Zaczynasz uciekać; przed problemami, innymi, emocjami, sobą.
Chcesz po prostu usnąć, wrócić do tego cholernego łóżka.


Z czasem ono nie wystarcza. Staje się centrum dowodzenia Twoich myśli. Ostatnie miejsce, które Cię nie męczyło - stracone.
Może po prostu zaśniesz raz, ale na zawsze? Bez rodziców, ciotek, wujków, znajomych. Poradzą sobie.
Ty nie.

________________________________________

   Samobójstwo nie jest zabawne. Nie jest powodem do żartów, ani rzeczą, którą możesz przywoływać ot tak - bez konsekwencji.
    Jeśli zrozumiałeś, że piszę o Tobie lub o Twoim bliskim wiedz, że NIE jesteś w sytuacji bez wyjścia. To nie jest tak, że inni sobie nie poradzili sami, ale ty to zrobisz. Jesteś jak każdy inny i też potrzebujesz pomocy, więc proszę. Znajdź ją, gdziekolwiek. Bo stracisz siebie.

Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do udostępnienia tego posta.
Czytaj dalej »

niedziela, 16 lipca 2017

008. "Ja bym tylko napisała 'pierdol ludzi' - koniec postu"

        Wiele z nas patrzy z podziwem na osoby, które idą przez życie patrząc tylko przed siebie; nie zważając na ludzi wokół, którzy mówią o nich źle. Jest tylko jeden szczegół. Możemy przez całe życie unikać cudzych opinii, ale nigdy nie uciekniemy od swojej.


      Nikt chyba nie będzie się sprzeczać z tym, że słowa dotykają. Jednych mniej, innych bardziej. Czasem to przez ich bezpodstawność, a czasem, gdy trafiają w nas całkowicie.
      Dlaczego nie potrafimy uciec przed słowami?  Bo zakorzeniają się w nas jak pieprzony dąb. I nawet, gdy się z nimi nie zgadzamy, pamiętamy o nich; przy każdej porażce, zwątpieniu. Powoli zaczynamy się z nimi zgadzać.
       W końcu dochodzi do tego, że gdy usłyszymy milion razy chwalące nas na ten sam temat słowa, nie będziemy w nie wierzyć. Może nawet sami zaczniemy walczyć i powtarzać sobie na siłę jacy to zajebiści nie jesteśmy. To zgubne.
        Wiecie co w dużej części świadczy o osobie? Jej opinia. Więc możemy sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, jakimi osobami jesteśmy, jeśli opinia innych staje się naszą.
         Żadna opinia nie wpływa na rzeczywistość, więc nikt nie powinien móc wpłynąć na nas. Bo czemu ktoś miałby mówić prawdę, nazywając nas złymi, gdy źli nie jesteśmy.
         Więc teraz proszę, jeśli masz wokół siebie ludzi złych, to wypierdziel z swojej głowy wszystkie dobre i złe słowa. Zacznij od nowa, bo nawet jeśli zrobiłeś coś niewłaściwego, nie możesz być zawsze zły.

- koniec postu, Ten W Okularach.
Czytaj dalej »

niedziela, 2 lipca 2017

007. "I'm not beauty queen, i'm just beauty for me."

    Kiedyś byłem na jakiejś lekcji wdż'tu lub innego wos'u - w każdym razie była to kolejna lekcja, z której nie dowiedziałem się wiele więcej, od tego co już wiedziałem. Mówiliśmy wtedy o tożsamości, a dokładniej o tym, co się na nią składa. Doszliśmy do kilku oczywistych rzeczy jak;   nasze nazwiska, charaktery, talenty, pochodzenie i wtedy na ruszt wszedł wygląd. Pytanie było zasadnicze: Dlaczego wygląd ma mówić o nas cokolwiek, skoro nikt z nas nie ma na niego wpływu?
    I wtem, niczym batman, wkroczył chłopak w okularach.




    Więc dlaczego wygląd jest częścią naszej tożsamości? Bo gdy zrozumiemy, że wcale nie musimy być idealni, dostrzeżemy ile lepsi możemy być dokładnie takimi jakimi jesteśmy. Nawet z za dużym nosem, za małymi piersiami, z bliznami i nieproporcjonalną budową. Przestalibyśmy myśleć kim moglibyśmy być będąc kimś innym, a zaczelibyśmy być po prostu sobą wykorzystując naszą urodę. Plusy, minusy - po prostu czulibyśmy się w sobie pewnie. I tak właśnie wygląd wpływa na to jakimi osobami jesteśmy, buduje naszą tożsamość.
 
     Nie sztuką jest pokochać siebie będąc idealnym, a wyzwaniem jest zrobić to, gdy do ideału nam brakuje sporo. Bo jaka to miłość, gdy wiemy, że kilka kilogramów wcześniej siebie nienawidziliśmy.  

      Prawda jest taka, że można być ciekawym i atrakcyjnym będąc  jednostką z wadami. Bo w wyglądzie nie chodzi o perfekcyjność, a o charakter naszej postaci. I warto siebie zmieniać na lepsze, ale tylko wtedy, gdy jest to dla nas zdrowe i bezpieczne, a nie wtedy, gdy dążymy do tego chorobliwie z psychicznego zmęczenia sobą. Bo wtedy zaczniemy być tylko nędzną podróbką siebie.

      Bo ten wpis wcale nie zniechęca do dbania o siebie. Wręcz przeciwnie! Róbcie to, ale z rozwagą i pewnością, że równie dobrze moglibyście żyć ze sobą w zgodzie bez tego. Bo jeśli tak nie będzie to nigdy wam nie będzie mało zmian i nigdy nie będziecie dla siebie idealni.
     
      I ostatni punkt, którzy zawsze przychodzi w dyskusjach tego typu.

      Jeśli przez swój stan zdrowotny nie jesteście w stanie schudnąć, a bardzo byście chcieli to przykro mi. Czasem warto najpierw zadbać o nasze zdrowie, a później dopiero zacząć starać się o lepszego siebie. I to dobiero buduję ;)

Pozdrawiam!
~Ten w Okularach
Czytaj dalej »

środa, 24 sierpnia 2016

006. Liebster Blog Award #1

  Również mnie trafił zaszczyt wykonania tego tagu :D Trafił, i to dwukrotnie, ponieważ nominowały mnie dwie przesympatyczne dziewczyny :3 Moja pierwsza obserwatorka Alphear oraz Marika, której blog skomentowałem jako pierwszy ze wszystkich. Dziś odpowiem na pytania obu z nich.  Sprawiłyście mi dużą radochę nominacją  - bardzo dziękuję (znów) :)



Przekopiuję jeszcze formułkę, która znajduje się w każdym poście tego rodzaju, by niewtajemniczeni czytelnicy wiedzieli, o co mniej więcej chodzi:


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10/11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10/11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 10/11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował".

 PS. Pozdrowienia dla Alphear, mam nadzieję, że zupka smakowała :)

1/2 - Alphear  F
  
1. Jakie zapachy kojarzą ci się z dzieciństwem? 

W pierwszej chwili, czytając pytanie, nie miałem pojęcia jak na nie odpowiedzieć. Po chwili wiedziałem, że jest tego masę! Zapach rdzy na trzepaku, zapach pierników, koszonej trawy, klatki schodowej, lasu, oraz kontenera na śmieci, który pełnił dużą rolę w wielu podwórkowych zabawach. I ta przyjemna, popołudniowa "duszność" w moim mieszkaniu przepełniona zapachem pichconego przez moją mamę obiadu ^^ Może jestem dziwny, ale pamiętam, że moje przedszkole również miało swój neutralny zapach, którego nie potrafię opisać.

2. Otrzymujesz szansę zamieszkania w swoim wymarzonym miejscu, z idealnym partnerem, ale cała twoja rodzina i znajomi o tobie zapominają. Skorzystasz z tej możliwości?

Większość z nas czytając takie pytanie może stwierdzić, że nie. Pewnie dlatego, że zbyt odważnym (może nawet głupim) może być tracenie czegoś dla nas ważnego, co mamy, na rzecz tego, czego nie znamy. Prawda jest taka, że nie zdajemy sobie sprawy, jak desperacja może człowieka zmienić i jak możemy być spragnieni innego życia. Mimo wszystko wydaje mi się, że wolę to co mam - z tymi ludźmi, których mam - niż wymarzony dom, z może nie wymarzonym partnerem, a partnerką :D

3. Kto lub co rządzi według ciebie światem?

Nastawienie, psychika i narzucone możliwości całego ogółu oraz odznaczających się w swoim regionie jednostek. Oprócz pieniędzy, fanatycznie nastawione do niezwiązanych ze sobą grupy (oba dużo mieszają). 

4. Gdybyś był/a wyspą to jaką...?

Zapewne taką, która uważana jest za zaludnioną i powszechnie znaną (tudzież poznaną), a w rzeczywistości okazuje się, że przyjezdni nie zastają ani jednej rzeczy, którą oczekiwali. 
Nie ma to jak ukryty przekaz! 

5. Zostajesz przeniesiony/a do świata ostatniej książki jaką przeczytałeś/aś. Pochwal się, gdzie wylądowałeś/aś! :D

Patrząc na fabułę nie bardzo się z tego cieszę, ale ostatnią książką jaką przeczytałem był "Blaze" Stephena Kinga. Pamiętam, że część akcji rozgrywało się w South Freeport i Portlandzie. Było tego wiele, a ja niewiele kojarzę :D Nie było to przepełnione magią i elfami miejsce. Okolice Wielkiej Brytanii, to na pewno. 

6. Jak często chodzisz do kina w ciągu roku?

Wstyd się przyznać, ale w tym roku nie byłem ani razu. Miałem wybrać się na "Legion Samobójców", ale plany szlag trafił.

7. Czy będąc dzieckiem miałeś/aś swój ulubiony wierszyk, piosenkę, kołysankę lub opowieść na dobranoc? Jeśli tak to jaki/jaką?

Nie przypominam sobie, ale do teraz umiem wyśpiewać wiele piosenek z bajek Disney'a :D

8. Miewasz jakieś dziwne nawyki?

O matko, masę, ale jest to raczej spowodowane moją małą niepewnością do tego, czy coś na prawdę się zdarzyło :D Może podam coś, na co zwracają uwagę moi domownicy. Zawsze przed skorzystaniem z komputera łapię za ścierkę z mikrofibry i staranie ją myję. Następnie przecieram dokładnie klawiaturę i myszkę. Wracam do łazienki i znów obmywam szmatkę, po czym  przecieram monitor i biurko. Później pod biurkiem oraz fotel, oparcie i podłogę wokół stanowiska. I tak za każdym skorzystaniem. Właściwie, to nie wiem czemu to robię.
Często przy wyjściu z domu czekam na klatce schodowej, aż sąsiad/sąsiadka wyjdzie, ponieważ nie lubię iść z kimś obcym w krępującej ciszy
Aha! Uwielbiam wąchać torebki na wynos z maka, zwłaszcza kiedy są w nich frytki. Nie, nie zaciągam się widocznie.

 9. Miejsce, w którym czujesz się dosłownie jak w domu?

Swobodnie czuję się u swoich bliższych znajomych, ale nie do przesady. Właściwie to nawet w domu nie czuję się "jak u siebie".


10. Jak wyjaśnisz gdzie jest lewa a gdzie prawa strona bez pokazywania ani wypowiadania tych dwóch słów (prawa, lewa)? :P

Chyba na zasadzie wschodu i zachodu :D

   
2/2 Marika

1. Co zainspirowało Cię do stworzenia bloga?

Zacząłem dość niedawno, więc odpowiedź jeszcze dobrze pamiętam. Była to chęć pisania czegokolwiek, co trafiałoby do kogoś obcego, mogącego się wypowiedzieć. Tyle :) 

2. Co lubisz robić w wolnym czasie?  

Jeździć na rowerze, chodzić i rozmawiać, jeść, czytać (od niedawna nieważne będą to blogi, czy książki, choć trochę bardziej to drugie =)). Słuchać muzyki lub czyjegoś pitolenia grając.

3. Gdybyś mógł/mogła otrzymać supermoc, jaka by to była i dlaczego?

Zdecydowanie byłaby to moc latania. Wydaje mi się, że to musi być niesamowite. Lekkość i poczucie mocnego wiatru. Brak strachu przed spadnięciem z wysokości i możliwość trafienia do jakiegokolwiek miejsca, do którego normalnie nie mamy dostępu. 

4. Atak zombie. Ewakuacja. Możesz zabrać ze sobą trzy rzeczy - co wybierasz.

- Najostrzejszy i najdłuższy nóż jaki mam (do obrony).
- Młotek (do rozwalenia np: szyby w zamkniętym sklepie, lub mało wytrzymałych drzwi)
- Wytrychy z czymś wytrzymałym i wąskim (do zamkniętych zamków).  

Jeśli miałbym zapewnione bezpieczeństwo zapakowałbym do (1.) plecaka, (2.) ubrania, (3.) jedzenie. 

5. Co myślisz o dzisiejszym świecie? 

W ludziach jest za dużo siły perswazji i pewności co do swojej bezkarności. Ciągle biegniemy do czegoś co wydaje nam się lepszym. Przystajemy, by pokłócić się o to, co nam w sobie nawzajem nie pasuje (a co kompletnie nie powinno nas obchodzić), by później znów pobiec nie zważając na to, że niszczymy wszystko wokół włącznie z sobą.
Oprócz tego jest naprawdę pozytywnie. Pełno wartościowych ludzi i inspirujących historii, możliwości doświadczania i rozwijania się w tym, co sprawia nam szczęście. Wszyscy jesteśmy różni i często wykorzystujemy to dość dobrze. Wiele z nas marzy o lepszym życiu, które prawdę mówiąc, nie zawsze takim jest.


6. Jakie jest Twoje największe marzenie?  

Przede wszystkim chciałbym kiedyś móc utrzymać się z pisania książek i zdobyć w tym kierunku uznanie. Chciałbym poznać wiele ludzi, o których na razie mogę jedynie słyszeć.

7. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie? 

Fajnych wspomnień mam pełno i nawet nie potrafię ich sobie teraz wszystkich przypomnieć, ale nigdy doświadczając czegoś nie poczułem, że jest to najwspanialszym, co mogło mnie spotkać :)

8. Czy istnieje książka lub film, które odmieniły Twoje życie?


Wiele, które mnie poruszyło, ale jak wcześniej jeszcze czegoś takiego nie poczułem. Na pewno wiele zmieniło moją osobę i sposób bycia, odbieranie wielu spraw, ale nie potrafię sobie przypomnieć. Na pewno bardzo przeżywam książki i filmy; wpływają na mnie na jakiś czas po poznaniu ich :D

9. Które słowo opisuje Cię najlepiej?

Interdotel - jest mądre i trudno je zrozumieć.
Tak na poważnie, to do głowy wpada mi cały słownik, a na jego przedzie: rozpie*dol. Nie oznacza to, że mam w zwyczaju go robić.

Aha, jeszcze coś. Nie ma takiego słowa jak "interdotel". 

 10. Gdzie widzisz siebie za 10/15 lat?

W ładniejszym pokoju (ten mi nie pasuje), przy innym komputerze, z innymi oprawkami, w zupełnie innym mieście z innymi przyzwyczajeniami :)
I kotem! Brakuje mi go przy sobie.

____________________________________________________________________

   Wow! Naprawdę świetne pytania, sprawiły mi mega duży problem i skłoniły do takich przemyśleń, które niekoniecznie wpadają same z siebie na co dzień. Chciałbym nominowanym przez siebie osobom pozostawić trochę od dziewczyn nominujących mnie, więc w przypadku Alphs lekko zmienię jej pierwsze pytanie, a w przypadku Mariki dam te, na które nie potrafiłem odpowiedzieć tak, jak spodziewałaby się tego autorka :)

► Jaki dźwięk kojarzy Ci się z dzieciństwem?
► Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
► Co cenisz w ludziach?
► Co Cię w sobie irytuje, a co w sobie lubisz?
► Czy przyjaciel może być zwierzęciem? (według Ciebie)
► Czego oczekujesz od siebie w przyszłości?
► Niespełnione marzenie?
► Jaka rzecz materialna sprawia Ci przyjemność?
► Masz jakąś ulubioną, nieistniejącą postać, a może myślisz, że z jakąś byś się dogadał/a?
► Nie znosisz...

A nominuję...

► Norrie z Be silently drawn
► La Niña 09 z Bloga zwykłej brunetki
Introkosmitkę :)
► Oironio z Never it's too late...
► Besię z Nie wiem, co ja tutaj robię
► Śpioszka (nie mam pojęcia czy w końcu przez "s", czy "ś" :D) z bloga Przekrocz siebie

I myślę, że to na tyle :D Nie wykorzystałem czterech miejsc z dziesiątki, ale jeśli ktoś nie był nominowany to zapraszam serdecznie do wzięcia udziału i odpowiedzenia na moje pytania :)
Miłego jutra! (cóż za motywacyjny tekst)
Czytaj dalej »

wtorek, 9 sierpnia 2016

005. Ty druha we mnie masz

   Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jak głęboka jest Twoja relacja z kimkolwiek? Oczywiście, że tak. Dla niektórych większym problemem jest interpretowanie znajomości, dla innych mniejszym, ale każdy o tym myślał.
 


  Zażyłość w kontakcie z innym człowiekiem często nas zobowiązuje i rani przy najdrobniejszych zmianach. Wiele osób w pewnym momencie zaprzestaje rozdzielania bliskich na grupy. Tyle, że jest to tylko ich własne złudzenie. Podświadome wmówienie i próba wyrobienia sobie antyselekcyjnego nawyku (hoho, brzmi mądrze :P). Każdy jest dla nas bardziej lub mniej ważny, a nasz mózg od razu to rekrutuje, nie musimy w tym uczestniczyć.
   Porównujemy. Rodziców do przyjaciół, rodzeństwo do znajomych, a ludzi ze szkoły do tych z pracy. Zastanawiamy się. Czy są naszym zdaniem inteligentni, zabawni, pasują do nas względem charakteru lub czy ich sposób bycia nam się podoba.
   Pamiętam, że gdy byłem młodszy, poznając kogoś zastanawiałem się, czy potencjalnie mógłbym się z tą osobą zaprzyjaźnić, zbliżyć się do niej. Teraz mam zagwozdkę, ponieważ brzmi to totalnie głupio, ale czy dziś nie robię dokładnie tego samego? Przecież poznając kogokolwiek w jakiś sposób go selekcjonujemy, sprawdzamy, czy nam odpowiada. Później koło tylko się toczy; zaczynamy miło kogoś postrzegać, spotykać się z nim i rozwijać znajomość. Przewidując ten bieg przy poznawaniu nowej osoby, automatycznie odpowiadamy sobie na pytanie czy chciałbym, by ta osoba przy mnie pozostała. Oczywiście, zazwyczaj jest to tylko w domyśle, gdyż nikogo nie poznamy po pięciu minutach rozmowy, a nie z każdą osobą kontakt nam się utrzyma lub nie jesteśmy na tyle otwarci, by kogoś przy sobie zatrzymać.
    Obecnie nie porównuję. Po prostu wiem kogo potrzebuję, by być szczęśliwym, i komu szczęście chciałbym zapewnić. Mam grupę osób, na których mi po prostu zależy, a są to nie tyle przyjaciele czy rodzina, co znajomi, którym nawet nie ufam. Lubię spędzać z nimi czas i chciałbym, by po prostu pozostali. Nieistotne, czy widuję się z nim raz na rok, czy codziennie. Niektórzy są dla mnie dużo ważniejsi - frazes - a z niektórymi zapewniam sobie rozrywkę, mimo to strata każdego z nich byłaby dla mnie adekwatnej miary koszmarem.
    Nie chodzi o to, by zniżyć każdego do jednej grupy "człowieka wokół mnie" i dla każdego być taką samą wersją siebie. Tym tak na prawdę ranimy osoby, które mimo wszystko powinny być dla nas na pierwszym planie. Skoro ktoś jest dla nas ważny,  musi o tym wiedzieć, a my nie możemy o tym zapominać.
    Choć, mówiąc o tym głośno, czasem tracimy tych mniej dla nas ważnych. Czy to nie paradoksalne, że otwartość przy rozmowie o poziomie relacji jest dla każdego nieprzyjemna? Bo przecież powiedzenie komuś, z kim spędza się często czas, że jest dla ciebie "tylko znajomym", to prawie tak jak uświadomienie kogoś, że jego los jest ci całkowicie obojętny. Wcale tak nie jest i myśląc o tym teraz dobrze o tym wiemy, ale słysząc coś takiego w rozmowie, mimowolnie czujemy się dziwnie. Nawet gdy odwzajemniamy taki poziom uczucia.
     Często w tym „grupowaniu” ludzi poważnie się mylimy, czy pomijamy zbyt wiele faktów. Inne rzeczy wychodzą po czasie, gdy w znajomość jesteśmy za bardzo zaplątani. Dlatego zdawania się na tą naszą podświadomą selekcję nie polecam. Możemy to przyrównać do pochopnego ocenienia kogoś i wypowiedzenia się na jego temat (a to właściwie nie to samo? O.o). Podświadomie ocenia każdy, ale wypowiadać się na czyjś temat bez przemyślenia i wzięcia innych niż narzuconych przez siebie opcji pod uwagę, po prostu nie należy.

___________________________________________________

Zapraszam do wypowiedzenia się i obserwowania, by być na bieżąco z dodawanymi notkami :)
Czytaj dalej »

niedziela, 31 lipca 2016

004. W czym jest problem?

   Często powtarzamy zmartwionym dzieciom, że ich problemy przy opłacaniu rachunków, zarabianiu, codziennym zmęczeniu i stresie to nic. Podczas, gdy dla tej 8-latki fakt, że została jej odebrana bransoletka przyjaźni, może być najgorszym, co mogła sobie wyobrazić. W takim momencie słyszy krótką obelgę od swoich rodziców. Tak tworzy się wsparcie w większości rodzin na świecie – przez zniewagę.


  Bo kiedy rodzi się w ludziach zamknięcie w sobie, jeśli nie w najwcześniejszym okresie życia (oczywiście nie tylko)? Później często przeradza się to w strach przed otworzeniem się, pokazaniem, czy ujawnieniem swojej osoby i zainteresowań. Można tłumaczyć; bo to prawda, że nie zawsze przy stresie jest czas na czułość i przejęcie kimś innym, ale na tym właśnie polega wychowanie. Na wsparciu i nauce. Jedno bez drugiego jest bezużyteczne. Każdy ma zmartwienia dopasowane do swojego wieku i psychiki, więc bezsensowne jest powtarzanie, że czyjeś problemy są nieznaczące.       
Wielu z was pewnie w swoim życiu usłyszało słowa podobne do: „Zamartwiasz się takimi pierdołami, a ludzie na świecie mają dużo gorzej od ciebie. Są objęci głodem i wojną domową. Ty tego nie masz, więc powinieneś się cieszyć.
   Wyobraź sobie teraz osobę zmęczoną. Nie przepracowaną, tylko zmęczoną sobą. Emocjami, problemami, ludźmi, codziennością. Mającą ochotę uciec do łóżka, choć nienawidzącą tego miejsca jak każdego innego. Nie sądzę, by przy tym, co ją spotyka, miałaby siłę interesować się tym, że jest tylko małym punktem w całym stworzeniu. Nie wydaje mi się, że obchodziłby ją głód, cierpienie i wszyscy inni. Myślę, że nie interesowałoby jej nawet to jak wielkim jest w tym momencie egoistą.
   Nie potrafię znaleźć sensu w porównywaniu problemów innych ludzi do siebie. Sam często to robiłem i tu ujawnia się moja strona hipokryty.
  Wiele osób śmieje się z obdarzonych „depresją” nastolatek. Prawdopodobnie przesadzają z diagnozą swoich problemów na tle psychologicznym. Być może skupienie uwagi na bólu, nie „problemach” nie jest najwłaściwszym sposobem na pomoc sobie, czy szukanie uznania wśród rówieśników. Dlaczego nikt nie pomyśli o pomocy takiej osobie? Nie wyśmiewaniem, wbijaniem do głowy krzykiem przez rodziców, nie krzywym patrzeniem. Jeśli ktoś robi wiele w poszukiwaniu atencji (tego słowa też nie lubię) w młodym wieku, to nie jest niedoświadczonym bachorem, a człowiekiem potrzebującym człowieka. To ludzkie.
  Właściwie w czym jest problem? Nie dla każdego problemem jest kupienie nowego samochodu czy otworzenie firmy. Dopuśćmy więc do siebie myśl, że każdy ma inne problemy i dobiera je do siebie, nie do innych. Jeszcze gdyby je dobierał, a jak wiemy przychodzą one same. Nie mamy na to wpływu.
  Wiecie w czym jest największy problem? W nas i ocenianiu innych, bez zastanowienia.

  Bardzo ciekawi mnie cudza opinia, więc zapraszam do wypowiedzenia się =)
 
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia